piątek, 7 lutego 2014

opowiadanie od Arduina



Od Arduina-Jak dołączyłem?

Od niedawna błąkałem się po terenie jakiejś nieznanej mi watahy. 
Po co mi to było?!-pytałem sam siebie
Jak to się stało,że od tygodnia błąkam się po lesie?Ponieważ ja,mistrz chamstwa i nachalności,musiałem wdać się w bójkę z alphą(i ją wygrałem! XD)który upokorzony,po przegranej kazał mnie wygnać niby za ''próbę zabójstwa alphy''...
Po tym ''niemiłym wypadku'' zaprzestałem poszukiwań watahy...Po co mi jakaś zdradziecka banda,która po jakimś czasie i tak się mną ''znudzi''...Nagle oprzytomniałem.zsuwała się na mnie wielka ''lawina kamieni''.Zacząłem leciec jak szalony na przód,ale się nie udało.Zostałem przygnieciony głazami i straciłem przytomność.Gdy się obudziłem,z pyska kapała mi krew.Oczywiśćie mogłem po prostu odrzucić te kamienie,ale nie miałem siły.Nagle głosy.
Wataha!-pomyślałem z rozpaczą
tego jeszcze tylko brakowało...-mruknąłem,ale więcej nie zdążyłem,bo dostałem czymś twardym w łeb,i ponownie straciłem przytomność.
Co z nim zrobimy?-usłyszałem nade mną głosy
Ech...-nie dokończyła,bo zauważyły mnie(tak,to były wadery)i jedna w ułamek sekundy doskoczyła do mnie,gotowa do ciosu.
Kim jesteś?!-warkneła
Emm...Ja...-mówiłem jeszcze zbyt zszokowany by odpowiedzieć
Gadaj!-krzykneła

Nazywam się Arduin-powiedziałem skrępowany
Arduin...-zamruczała pod nosem
Kim wy właściwie jesteście?!-zapytałem z lekką obrazą w głosie
Jestem alphą Watahy Krwistej Róży-powiedziała,z namysłem spoglądając na mnie
Jeśli chcesz przeżyć-dołącz-powiedziała druga 
Noo...dobra-powiedziałem choć miałem jeszcze w głosie nutę podejrzenia
Fajnie-powiedziała już przyjaźnie druga i przedstawiła się:
Jestem Megan-powiedziała
Fajne imię-powiedziałem z uśmiechem
Chodź.Jak chcesz,oprowadzę cię po terenach watahy-powiedziała
Chętnie!Wstałem z ziemi,otrzepałem się z pyłu i ruszyłem za waderą

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz