środa, 8 stycznia 2014

Opowiadanie od Fenrir

Szedłem sobie spokojnie po terenach jakiejś watahy. Było cicho... jedyny dźwięk jaki do mnie dobiegał to szum liści w drzewach i urywane wycie wilków. Nagle spostrzegłem w krzakach czanrą waderę, która potrzyła się na mnie wrogo. Nie ruszyło mnie to. Nagle podbiegła
- Czego tu szukasz? - powiedziała dość agresywnie
- Niczego, po prostu sobię spaceruję...
- Wyobraź sobię, że spacerujesz po terenach mojej watahy... - wadera zrobiła przerwę między swoimi słowami - ... a chciałbyś dołączyć?
- Hm... - zacząłem się zastanawiać - ... w sumie, to czemy nie
- Fantastycznie! Jestem Amber i jestem alfą w Watasze Krwistej Róży
- Miło mi... ja jestem Fenrir
Po naszej krótkiej rozmowie wadera oprowadziła mnie po terenach watahy. Położyłem się nag rzeką świtu i patrzyłem na swoje odbicie w wodzie. Nagle na drugim brzegu zauważyłem piękną, białą waderę. Przebiegłem wzdłuż brzegu i podbiegłem do niej. Wadera siedziała i również przyglądała się swojemu odbiciu
- Cz-cześć... jestem Fenrir, a ty? - wtedy wadera odwróciła się
- Cześć, ja jestem Megan
- Miło mi - uśmiechnąłem się

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz