piątek, 7 lutego 2014

opowiadanie od Amber

Poszłam z Tiną na góry koło Złotego Jeziora. Świerze powietrze wiało w nas. Sierść świeciła się jak złoto. Wędrowałyśmy. Było słonecznie. Nie wiedziałyśmy co nas czeka... . Nagle niebo zrobiło się  czarne. Wiatr strasznie wiał. Byłyśmy wysoko w górach.
Schodziłyśmy po woli. Zahaczyłam nogą o kamień. Poturlałam się. Tina szybko złapała mnie za łapę.
- Musimy uważać.- powiedziałyśmy jednocześnie.
Wiatr zaczął bardziej wiać. Zobaczyłyśmy że w naszą stronę turlały się kamienie. Nagle kamień uderzył w Tinę. Poturlała się aż do samej przepaści. Szybko złapałam ją za nogę. Była nie przytomna. Głaz  we mnie uderzył i puściłam Tinę.
- Nie!!!- krzyczałam na całe gardło. Musiałam zejść sama. Byłam na ziemi. Zobaczyłam Tinę .  Była cała we krwi. Pobiegłam do niej. Nie żyła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz